• Obniżka
  • Nowy
Demograficzne wyzwania dla systemów społeczno-ekonomicznych

Demograficzne wyzwania dla systemów społeczno-ekonomicznych

ISBN: 978-83-8294-368-9
49,52 zł
37,52 zł Oszczędzasz: 12,00 zł

Wyświetl historię cen produktu

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni 40,00 zł

Czas dostawy kurierem InPost 24 godziny! E-booki w ciągu 15 minut!

Premiera!

[...] książka to, jest propozycją wydawniczą ważną ze względu na istotne znaczenie podjętej tematyki zmian demograficznych. Publikacja jest pod względem zawartości merytorycznej ważnym opracowaniem problemów z zakresu badań demograficznych oraz społeczno-ekonomicznych. [...] Książka składa się z wstępu oraz ośmiu rozdziałów i podsumowania. [...]  (fragment z recenzji prof. dr hab. Grażynya Trzpiot UE w Katowicach})

Publikacja dostępna w wersji papierowej oraz elektronicznej e-book:

Wersja książki
Ilość

Dopiero niedawno odnotowano przekroczenie przez ludzką populację poziomu 8 miliardów, gdy pojawiają się coraz liczniejsze symptomy wyludniania różnych regionów świata. W Polsce są one obserwowane już od kilku lat, wraz z gwałtownie spadającym wskaźnikiem dzietności. Dominujące dotychczas i nadal pojawiające się w debacie publicznej wyjaśnienia tych zjawisk, odwołujące się do czynników ekonomicznych i socjalnych, są chybione. Coraz wyraźniej widoczny jest paradoks ekonomiczno-demograficzny, polegający na spadku dzietności wraz z poprawą warunków życia rodzin i opieki nad dziećmi. Znajduje on potwierdzenie w różnych społeczeństwach, czyli ma charakter ponadkulturowy, odzwierciedlając ogólnoświatowe, a więc ogólnoludzkie trendy cywilizacyjne. Ich uwarunkowania, charakter i przebieg są różnorodne: od emancypacji kobiet przez dostęp do metod regulacji zapłodnień i urodzeń aż po wzrost alternatywnych w stosunku do aktywności seksualnej i rozrodczej możliwości organizowania sobie życia współczesnych ludzi, z uwzględnieniem coraz popularniejszych poglądów i ruchów antynatalistycznych, inspirowanych ekologicznie lub pacyfistycznie. Nie da się zatem wyjaśnić tych procesów inaczej niż interdyscyplinarnie.

Ze względu na rozmaitość i wielorakość czynników depopulacyjnych, w znacznej części nieusuwalnych i czyniących trendy depopulacyjne nieodwracalnymi, partykularne propozycje przeciwdziałania im są chybione, a idące w tym kierunku wysiłki daremne. Należy przyjąć, że spadek liczebności społeczności ludzkich, w tym polskiej, jest w długoterminowej perspektywie niepohamowany i nieunikniony.

Wyzwania i zagrożenia stąd wynikające są wielorakie i czynią dotychczasowe modele społeczno-ekonomiczne niemożliwymi do utrzymania, ponieważ opierały się one na założeniu stałego wzrostu ludności, czyli dopływu nowych uczestników. Wymagają więc one zmian, na które powinniśmy się przygotować.

60 Przedmioty

Opis

Książka elektroniczna - E-book
PDF
Książka papierowa
oprawa miękka

Specyficzne kody

isbn
978-83-8294-368-9

Janusz A. Majcherek

jest profesorem filozofii oraz doktorem socjologii. Specjalizuje się w filozofii i socjologii kultury, ale pracuje również na innych polach. Autor dziesięciu książek i kilkudziesięciu artykułów naukowych, także w dziedzinie filozofii politycznej oraz historii politycznej i etyki, m.in. W poszukiwaniu nowej tożsamości (2000), Źródła relatywizmu w nauce i kulturze XX wieku. Od teorii względności do postmodernizmu (2004), Demokracja, przygodność, relatywizm (2007), Człowiek, przyroda, moralność (2018), Źródła bogactwa i biedy ludzi oraz ich zbiorowości na nowo zanalizowane (2022). Zakres jego zainteresowań i dociekań wynika z przeświadczenia o zaletach interdyscyplinarności i słabościach wyjaśnień jednoczynnikowych. Dotyczy to także problematyki demograficznej (będącej przedmiotem jego najnowszych zainteresowań), którą ujmuje w szerokim kontekście kulturowym, socjologicznym i ekonomicznym. Intensywnie zajmuje się popularyzacją wiedzy i jej zastosowaniami w analizach praktycznych. Analityk i komentator zagadnień politycznych, społecznych i kulturowych w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Wyborczej”, „Newsweeku”, „Polityce”, „Przeglądzie Politycznym”, polsko-niemieckim magazynie „Dialog”, w „Kulturze Liberalnej” oraz innych czasopismach i portalach krajowych i zagranicznych, a także na antenie kilku stacji radiowych (m.in. TOK FM, Radio Nowy Świat, Radio Kraków) i telewizyjnych (m.in. TVN24, TVP). Laureat Polskiego Pulitzera – nagrody Grand Press, przyznawanej przez branżowy miesięcznik „Press”, za najlepszy tekst publicystyczny w 1999 r. oraz Nagrody Kisiela 2003. Zawodowo związany z Akademią WSB w Dąbrowie Górniczej, gdzie prowadzi zajęcia z zakresu filozofii, antropologii kultury, etyki.

 

 

 

 

 

Oficyna Wydawnicza "Impuls"

Autor

Janusz A. Majcherek

ISBN druk                    

978-83-8294-368-9

ISBN e-book

978-83-8294-385-6

Objętość

150 stron

Wydanie

I, 2024

Format

B5 (160x235). E-book: PDF

Oprawamiękka, klejona, folia matowa

Wprowadzenie       

Pożegnanie z maltuzjanizmem     
Problemy lokalne, trendy globalne       
Luka dzietności, luka demograficzna     
Imigracja – remedium, nie panaceum     
Depopulacja, dezurbanizacja, imigracja   
Redystrybucja w warunkach depopulacji    
Piramida wieku, piramida finansowa     
Zasób ostateczny zamiast siły roboczej     

Podsumowanie i rekomendacje    

Bibliografia

Wprowadzenie

Przypisywana współtwórcy socjologii Augustowi Comte’owi sentencja głosi: „Demografia to przeznaczenie”. Niezależnie od autorstwa odzwierciedla ona przekonującą myśl, że los, przyszłość każdej wspólnoty zależy od jej wielkości, składu, struktury, liczby osób pracujących i rodzących się dzieci, tych proporcji do liczby zgonów oraz innych parametrów demograficznych. Zasługują więc one na wnikliwą uwagę i analizę, tym bardziej że w ostatnim czasie ulegają dynamicznym zmianom prowadzącym do poważnych konsekwencji społecznych i ekonomicznych.

W listopadzie 2022 r. populacja gatunku ludzkiego przekroczyła 8 miliardów i nadal rośnie. Jednak wiele symptomów wskazuje, że kolejny miliard może być, a następny niemal na pewno będzie ostatnim i po ewentualnym, ale mało prawdopodobnym osiągnięciu lub niewielkim przekroczeniu 10 miliardów liczba mieszkańców globu zacznie spadać (Vollset i in. 2020; Hale 2020; Callegari, Stoknes 2023). Według licznych prognoz stanie się tak za dwie, a najdalej trzy generacje. Zatem skutków globalnej depopulacji zaznają niektórzy z obecnie żyjących i to wówczas, gdy będą w wieku senioralnym. Są wyliczenia prognozujące, że maksimum globalnej populacji przypadnie na lata 80. XXI w., gdy sięgnie ona szczytowego poziomu 10,4 mld i zacznie spadać, zaś na koniec stulecia średni współczynnik dzietności wyniesie tylko 1,67; przewiduje się też, że szczyt zaludnienia nastąpi już ok. 2060 r., a koniec stulecia odnotuje spadek dzietności do 1,66 (Geruso, Spears 2023, s. 8). Według innych prognoz (Institut National D’Études Démographiques) szczyt światowej populacji przypadnie na ok. 2075 r. i będzie ona na poziomie 10,365 mld, a na koniec stulecia zmaleje. Wyspecjalizowana w badaniu procesów populacyjnych agencja Organizacji Narodów Zjednoczonych szacuje natomiast, że globalny wskaźnik dzietności spadnie poniżej newralgicznego poziomu 2,1 ok. 2050 r., a na koniec stulecia wyniesie 1,86 (United Nations Department of Economic and Social Affairs, Population Division 2024). Badacze z afiliowanego przy uniwersytecie waszyngtońskim instytutu (Institute for Health Metrics and Evaluation – IHME) prognozują, że w 2050 r. globalny współczynnik dzietności zmaleje do poziomu 1,68 i wówczas 3/4 państw znajdzie się w fazie depopulacji, a na koniec stulecia dzietność jeszcze obniży się do 1,58 i wtedy aż 97% państw będzie się wyludniać (Chadwick 2024). Według tych szacunków apogeum globalnej populacji przypadnie na 2061 r. i wyniesie ona 9,5 mld, by odtąd spadać. Jednak raport grupy naukowców Earth4All, opracowany na zlecenie Global Challenges Foundation (Callegari, Stoknes 2023), przewiduje maksimum ludzkiej populacji na co najwyżej 8,5 mld za ćwierć wieku i późniejszy stały spadek.

Prawdopodobieństwo spełnienia takich przewidywań jest znacznie wzmacniane przez obniżającą się rokrocznie dzietność, niewiele już tylko przekraczającą poziom 2,1, gwarantujący substytucję generacyjną (zastępowalność pokoleń), czyli utrzymanie wielkości populacji. Najnowsze dane sugerują, że spadek dzietności będzie szybszy od przewidywanego jeszcze niedawno – szczyt populacji ludzkiej nastąpi wcześniej i na niższym poziomie, a depopulacja zacznie się wcześniej (Ip, Adamy 2024). Są nawet takie, które wskazują, że już globalny współczynnik dzietności spadł poniżej 2,1 (Pethokoukis 2024).

Takie procesy są obserwowane już od lat w Polsce. Liczebność stałych mieszkańców kraju pod koniec XX w. osiągnęła maksimum na poziomie 38,66 mln (to wówczas upowszechniła się w publicystyce pochopnie antycypacyjna fraza o „40-milionowym narodzie”), przez kilka lat utrzymywała się na nim, po czym zaczęła się zmniejszać. W ciągu drugiej dekady XXI w. spadła poniżej 38 mln, na koniec 2023 r. wyniosła 37,637 mln. W jednym tylko roku – 2023 – zmniejszyła się o 136,6 tys., od 2020 r. łącznie o 574 tys. Dla porównania: w ciągu dwóch dekad po 2000 r. spadła o 202 tys., a więc tendencja szybko narasta. W tym tempie – prawdopodobnym ze względu na trendy demograficzne – liczba ludności Polski będzie się kurczyć coraz szybciej.

spada w każdym roczniku liczebność kobiet w wieku reprodukcyjnym, a także od kilkudziesięciu lat utrzymuje się ujemne saldo migracji netto. Procesy te mają cechy sprzężenia zwrotnego. W wiek reprodukcyjny wchodzą coraz mniej liczne roczniki, a więc wydające na świat coraz mniej dzieci, które po osiągnięciu wieku rozrodczego będą płodzić i rodzić coraz mniej dzieci… Liczebność kobiet w wieku 17–43 lat zmalała od 2010 r. o blisko 15% i o niemal tyle zmniejszy się do 2033 r. W 2000 r. było ich ponad 10 mln. Pesymistyczne („niskie”) warianty prognozy ZUS przewidują spadek liczebności tej grupy w 2045 r. do 6 mln. Obecnie liczy ona 8,6 mln, lecz zważywszy na znikomy odsetek Polek rodzących przed 20. i po 40. roku życia, grupa rzeczywiście potencjalnych matek już teraz niewiele przekracza 5 mln. Jak to lapidarnie ujmuje jedna z najlepszych specjalistek od demografii – Irena Kotowska –

[…] liczba urodzeń nadal będzie się zmniejszać, ponieważ zmniejsza się liczba kobiet w wieku rozrodczym, zaś liczba zgonów będzie rosnąć wskutek szybko rosnącej subpopulacji osób starszych. Innymi słowy, przekształcenia struktury wieku ludności wynikające z przeszłych zmian płodności i umieralności będą główną determinantą kierunku przyszłych zmian liczby urodzeń i zgonów (Kotowska 2021, s. 2).

W tych warunkach i przy takich uwarunkowaniach depopulacja jest nieunikniona. Według prognoz Eurostatu do końca stulecia liczba mieszkańców Polski spadnie poniżej 30 mln. Szacunki ONZ są jeszcze bardziej drastyczne i przewidują skurczenie się populacji Polaków do 23 mln. Przewidywania specjalistów z GUS wydają się potwierdzać takie szybkie tempo depopulacji – tzw. scenariusz główny zakłada, że w 2060 r. liczba mieszkańców Polski spadnie do 30,4 mln, natomiast według tzw. scenariusza niskiego do 26,7 mln (Szałtys i in. 2023). Wiele wskazuje na to, że należy zakładać realizację scenariusza niskiego, gdyż dotychczasowe prognozy okazywały się – mimo przyjmowania niskich wskaźników – zbyt optymistyczne i muszą być niemal co kilka miesięcy korygowane w dół.

Ekonomista i prognosta Nouriel Roubini w swojej książce odwołuje się do przykładu Polski jako ilustrującego globalne problemy demograficzne:

Rozpatrzmy przykład Polski. W 1950 roku ponad połowa populacji miała mniej niż 26 lat, czyli byli to ludzie nadal młodzi. Dzisiaj mediana wieku w Polsce zbliża się do 40 lat, a w 2050 roku wyniesie 51 lat. Społeczeństwo nie tylko się starzeje, ale również się kurczy. Prognozy mówią, że w 2050 roku Polska będzie miała 32 miliony ludzi, czyli o sześć milionów mniej niż w 1995 roku. Na długo przed wybuchem pandemii eksperci Banku Światowego szacowali, że w Polsce na skutek zmian demograficznych PKB per capita spadnie o jedną trzecią w ciągu dziesięciu lat. W ich raporcie jako szczególnie niepokojący wskazano polski system emerytalny i to pomimo kompleksowej reformy sprzed dziesięciu lat, podjętej w celu zwiększenia jego wydolności. Raport prognozuje również większe zapotrzebowanie na całodobową opiekę socjalną i to w dłuższych okresach, a to przełoży się na istotny wzrost wydatków. […] Znalazło się tam również pytanie – bez odpowiedzi – w jaki sposób można sfinansować te rozrastające się usługi (Roubini 2023, s. 73).

Na to pytanie bodaj w ogóle nie ma odpowiedzi. Albo inaczej: tak skonstruowanego systemu nie da się sfinansować, trzeba go zmienić, przy czym należy zaznaczyć, że sama wielkość populacji nie jest istotna dla jej warunków życia i dobrostanu jej uczestników. Najbogatszych w Europie Luksemburczyków jest ledwie kilkaset tysięcy, bardzo bogatych Norwegów jedynie nieco ponad 5 milionów, a żyjących równie komfortowo Szwajcarów niespełna 9 milionów, więc wielokrotnie mniej niż Polaków. Spośród państw pierwszej dziesiątki rankingu jakości życia: Human Development Index, jedynie Niemcy mają więcej ludności niż Polska, pozostałe są znacznie mniej ludne. Kluczowa jest natomiast struktura ludności pod względem wieku, zwłaszcza proporcja tych w wieku produkcyjnym i przedprodukcyjnym (aktualnych i przyszłych pracowników) do będących w wieku poprodukcyjnym.

Od 2010 r. rosły w Polsce jedynie liczebność i udział w ogólnej populacji tej ostatniej kohorty (65+) – zwiększyła się o ponad 2,3 mln, z niecałych 6,5 mln do ponad 8,5 mln, czyli z 17,1 do aż 23,3% całej populacji (w 1990 r. było to niecałe 13%). Pozostałe skurczyły się: w wieku produkcyjnym o 2,8 mln, czyli z 64,1 do 58,9% oraz przedprodukcyjnym (0–17 lat) o 400 tys., zatem z 18,8 do 18,2% (w 1990 r. było to 29,6%). Jak zauważyli analitycy z biura maklerskiego banku Pekao S.A., od 1990 r. proporcje dwóch grup wiekowych niemal odwróciły się: odsetek dzieci do lat 15 spadł z niemal 25 do 15%, a osób w wieku poprodukcyjnym w tym czasie wzrósł z niecałych 13 do ponad 23%. Według Eurostatu Polska jest krajem o najszybciej rosnącym w minionej dekadzie odsetku ludności w wieku 65+ w całej Unii Europejskiej. Przybyło ich 10 na każdych 100 pracujących. Współczynnik obciążenia demograficznego, czyli liczba ludności w wieku nieprodukcyjnym przypadająca na 100 osób w wieku produkcyjnym, wyniósł w 2022 r. 70 i stale rośnie w wyniku wzrostu liczby osób w wieku poprodukcyjnym. O ile w 2025 r. liczba obywateli w wieku produkcyjnym wyniesie jeszcze prawie 22 mln, o tyle w 2060 r. będzie ich już tylko ok. 15 mln, a tych w wieku przedprodukcyjnym ubędzie z ok. 6,7 mln do ok. 4,8 mln. W tym samym okresie liczba osób w wieku poprodukcyjnym wrośnie z ok. 9 mln do ok. 11 mln. Prognoza przewiduje dalszy spadek odsetka osób w wieku produkcyjnym we wszystkich scenariuszach – od 25 do 40% – oraz wzrost udziału tych w wieku poprodukcyjnym – od 22 do nawet 50%. Już w ciągu najbliższej dekady liczba osób w wieku poprodukcyjnym przypadająca na 100 osób w wieku produkcyjnym sięgnie 45. Indeks starości, czyli proporcja dzieci w wieku poniżej 14 lat w stosunku do osób powyżej 65 lat, wynosi 133 (na 100 tych pierwszych przypada 133 tych drugich) i pogarsza się – jeszcze w 2013 r. wynosił poniżej 100 (było więcej dzieci niż seniorów). Ponadto wraz ze wzrostem długości życia lawinowo wręcz rośnie i będzie rosła liczebność najstarszej subpopulacji, powyżej 85. roku życia: od 83% aż po trzykrotność.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych w prognozie na lata 2023–2027 oraz długofalowej, do 2080 r., także przewiduje podobne trendy. W wyniku tego deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych będzie stale rósł i w 2027 r.

wyniesie w wariancie optymistycznym prawie 65 miliardów złotych, a w pesymistycznym ponad 100 miliardów. Fundusz emerytalny odnotuje już w 2025 r. ponad 100 miliardów ujemnego salda, które będzie stale rosło, przy czym założenia demograficzne tych prognoz już po kilku miesiącach po opublikowaniu okazały się nierealistyczne. ZUS zakładał, że liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie do poziomu 21 mln 817 tys. w 2025 r., tymczasem GUS obliczył, iż już w 2021 było ich mniej: 21 mln 815 tys. Podobnie wielkość populacji w wieku przedprodukcyjnym: według ZUS miała spaść do 6776 tys. w 2024 r., a według GUS już w 2021 było ich mniej, bo tylko 6772 tys. Pesymistyczne prognozy dotyczące wielkości ujemnego salda funduszu emerytalnego i innych funduszy społecznych mogą się zatem okazać i tak niedoszacowane. ZUS prognozuje, że do 2060 r. liczba płatników składek spadnie o 7 mln, przybędzie natomiast 3,5 mln emerytów. W prognozie do 2080 r. szacuje, że do tego czasu odsetek subpopulacji w wieku poprodukcyjnym sięgnie niemal 40% ludności kraju (!). Na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadnie 839 w poprodukcyjnym. Wszelkie elementy repartycyjne i redystrybucyjne systemu społeczno-ekonomicznego są więc zagrożone oraz stają się, przy odnotowywanych i prognozowanych trendach demograficznych, trudne do utrzymania na dłuższą metę w obecnej formie.

Propagując pronatalistyczne cele programu „Rodzina 500+”, eksperci wprowadzającej go partii wskazywali, że bez niego nastąpi spadek urodzeń – w najbardziej pesymistycznym i ostrzegawczym scenariuszu – do poziomu 314,7 tys. rocznie. W 2023 r. urodziło się ich znacznie mniej, bo ledwie 272 tys., mimo owego programu. To ponad dwa razy mniej niż w latach 50. XX w. i w rekordowym 1983 r., gdy rodziło się ponad 700 tys. dzieci rocznie, przy czym w obu przypadkach przy mniejszej populacji, w latach 50. liczącej poniżej 30 milionów. W kulminacyjnym dla rodzimego „baby boomu” 1955 r. urodziło się niemal 800 tys. dzieci (dokładnie 783 tys.) przy ogólnej populacji 27,5 mln. Przyrost naturalny, wówczas wysoki, od 2012 r. jest stale ujemny i w 2023 r. wyniósł –3,6‰. Co zastanawiające, zaczął spadać, gdy w apogeum wieku reprodukcyjnego weszły szczególnie liczne roczniki urodzone w połowie lat 80. XX w.

Zatem malejąca liczba urodzeń prowadzi nie tylko do zmniejszania się populacji, lecz także do zmiany jej struktury, w tym rosnącej średniej wieku, jej starzenia się, z licznymi tego konsekwencjami społecznymi i ekonomicznymi. Jak prognozowali już dekadę temu profesjonalni badacze i analitycy:

Wraz ze zmniejszającą się liczbą ludności trzeba mieć świadomość nie tylko poważnych konsekwencji dla rynku pracy z powodu mniejszej liczby pracowników, ale też konsekwencji dla gospodarki, systemu zabezpieczenia społecznego, ochrony zdrowia i innych sfer, które będą musiały się zmieniać i dostosowywać do rosnącej grupy osób starszych (Perek-Białas 2013, s. 71).

W minionych latach te procesy i zagrożenia eskalowały. Starzenie się ludności, ubytek aktualnych i potencjalnych zasobów siły roboczej oraz liczby podatników i płatników składek, perypetie redystrybucyjno-repartycyjnych systemów i instytucji społecznych, zachwianie się podstaw państwa opiekuńczego i społecznej gospodarki rynkowej – to tylko niektóre z wyzwań i problemów czekających nas, nasze dzieci i zwłaszcza wnuki. A rozpoznanie ich źródeł stanowi warunek znalezienia sposobów przeciwdziałania im lub przynajmniej minimalizowania ich skutków. Tym bardziej jest to istotne, że w tych kwestiach występuje wiele iluzji, mitów, błędnych diagnoz, mylnych rozpoznań, pochopnych interpretacji, nieuprawnionych hipotez i chybionych zaleceń.

Notka terminologiczno-metodologiczna

Używane w książce pojęcie współczynnika dzietności, czasami – ze względów stylistycznych – poziomu dzietności lub skrótowo: dzietności, odpowiada stosowanemu w międzynarodowej terminologii pojęciu total fertility rate (TFR), czyli współczynnikowi określającemu przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15–49 lat), jeśli w jego poszczególnych fazach rodziłaby z intensywnością obserwowaną wśród kobiet w badanym roku. Podawana w różnych źródłach wielkość TFR dla poszczególnych krajów i społeczeństw różni się, co daje podstawy do pochopnych interpretacji, w tym dotyczących trendów. W niniejszym opracowaniu przyjęto wielkości TFR przytaczane przez oficjalne urzędy statystyczne poszczególnych państw; w przypadkach wątpliwych (np. Chin) zaznaczono uwagi.
Pojęcie współczynnika obciążenia demograficznego odpowiada terminowi age dependency ratio i oznacza stosunek liczby dzieci w wieku 0–14 lat oraz osób w wieku powyżej 65 lat do liczby osób w wieku 14–64 lat (według definicji i metodologii GUS).

[...] książka to, jest propozycją wydawniczą ważną ze względu na istotne znaczenie podjętej tematyki zmian demograficznych. Publikacja jest pod względem zawartości merytorycznej ważnym opracowaniem problemów z zakresu badań demograficznych oraz społeczno-ekonomicznych.

Książka składa się z wstępu oraz ośmiu rozdziałów i podsumowania. Praca ma dobrą konstrukcję logiczną. Wstęp książki obejmuje przedstawienie podstawowych problemów omawianych w pracy. W krótkim wprowadzeniu autor zarysowuje problematykę podjętą w książce wskazując na kontekst światowy oraz ilustrując wybranymi danymi dla Polski. Wykorzystano podejście badań literaturowych. Treść pracy to stanowi solidny przegląd literatury w świetle dynamicznych zmian cywilizacyjnych, w tym demografii jako jednego z ważnych motorów tych przemian [...]

Fragment z recenzji prof. dr hab. Grażynya Trzpiot
Katedra Demografii i Statystyki Ekonomicznej
Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach

Zobacz także

Polecane tytuły ( 8 inne tytuły w tej samej kategorii )

Nowa rejestracja konta

Posiadasz już konto?
Zaloguj się zamiast tego Lub Zresetuj hasło