• Obniżka
  • Nowy
Żyję, więc jestem?

Żyję, więc jestem?

ISBN: 978-83-8294-268-2
38,00 zł
35,00 zł Oszczędzasz: 3,00 zł

Najniższa cena w ciągu 30 dni przed aktualną promocją: 38,00 zł

Wyświetl historię cen produktu

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni 35,00 zł

Czas dostawy kurierem InPost 24 godziny! E-booki w ciągu 15 minut!

Premiera wydawnicza!

Życie w tłumie jest gorsze niż więzienie. Nic stamtąd nie widać.
Niczego się pan nie dowie ani nie nauczy.
(Olga Tokarczuk)

Wersja książki
Ilość

WSTĘP

Życie w tłumie jest gorsze niż więzienie. Nic stamtąd nie widać.
Niczego się pan nie dowie ani nie nauczy.
Olga Tokarczuk


Gdyby nawet zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że Olga Tokarczuk w swojej twórczości pokazuje własne krytyczne poglądy na temat egalitarności, popkultury, kultury masowej; gdyby przyjąć, że obrazem takiej postawy jest ukazana w Empuzjonie nalewka Schwärmerei, przenosząca w świat nierealny, zachęcająca do marzeń, rozmów, ale równocześnie odbierająca pewność samodzielnego myślenia, a utożsamiana przez niektórych z otaczającym nas światem Internetu, mediów społecznościowych, celebrytów, powszechnych przekazów o tym, jak należy widzieć rzeczywistość; gdyby przyjąć, że Noblistka odrywa się od świata ludzi, którym jest trudniej, bo nie mogli korzystać z kapitału kulturowego, i dla których właśnie kultura powszechna jest szansą na uczestnictwo społeczne − to pewnie trudno byłoby nie zgodzić się z poglądem, iż w tym krytycznym, a raczej krytykującym wołaniu o uwzględnianie różnorodności poprzez zapewnienie dostępu do wszystkiego dla wszystkich jest przecież wykluczenie z prawa do indywidualności, oryginalności i właśnie różnorodności.

Napisałem do Olgi Tokarczuk w trochę podobnym tonie, odnosząc się do naszej pracy z osobami niepełnosprawnymi, którym niemal wszyscy chcą nieba przychylić, zabiegając o poprawność językową w deklaracjach powszechnej troski o ich niezależne życie. Po pewnym czasie dostałem mail od Jany Karpienko, asystentki pisarki, a potem pomyślałem, że otaczając szczególną troską osoby, z którymi pracujemy, możemy stawać się tłumem uniemożliwiającym bycie sobą tym, o których samostanowienie wołamy.

W trakcie kolejnego Festiwalu Góry Literatury, w 2023 roku, dyskutowano o cancelowaniu − zjawisku, które zdaniem Michała Bilewicza, zajmującego się badaniami nad uprzedzeniami, można określić jako rodzaj ostracyzmu stosowanego przez działaczy społecznych do osiągania zmiany społecznej przez wykluczanie poglądów, które ci działacze uważają za szkodliwe.

Kultura unieważniania (cancel culture) odrzuca prawo do bycia innym w imię obowiązywania zasad, które należy przyjmować. Dzieło twórcy przestaje być twórczością, gdy autor głosi poglądy czy podejmuje działania niezgodne z aktualnie obowiązującą doktryną poprawności politycznej. Człowiek rasy białej z dredami może być wykluczony, gdy grupa strzegąca doktryny uzna, że zabiera on w ten sposób tożsamość innym, a na dodatek nie poczuwa się do winy za krzywdy niegdyś tym innym uczynione. Realizowana praktyka może wykluczać – w trosce o wspólnotę, indywidualność i różnorodność – te wartości poprzez brak dbałości o samą praktykę i koncentrację na przestrzeganiu reguł.

Ponieważ nie wszyscy muszą rozumieć tego typu sposób myślenia, przytaczam refleksję abpa Adriana Galbasa, nowego metropolity katowickiego, który 17 czerwca 2023 roku w swoim pierwszym kazaniu powiedział:

Przyznam się wam szczerze, że nie jestem zagorzałym fanem doraźnych programów duszpasterskich. One często ogłupiają, zwalniają z osobistego wysiłku, z kreatywności, zwłaszcza gdy traktujemy je jak instrukcje. Utwierdzają nas również w złudnym myśleniu, że – opracowując program – odwaliliśmy kawał dobrej roboty i możemy odpocząć. A Chrystus nie powiedział przecież: „idźcie i piszcie programy”. Powiedział: „idźcie i głoście”.

Może więc w pędzie do tworzenia podpowiadanych przez świat publikacji, mediów, dokumentów i rozporządzeń, a także uniwersalnych haseł o godności, samostanowieniu, włączaniu osób niepełnosprawnych – warto spojrzeć na prawdziwą praktykę i zobaczyć, jak daleka bywa ona od ogłaszanych i spisywanych prawd o życiu ludzi, których chcemy raczej dopasować do tabelek systemu, rezygnując z wejścia na drogę prowadzącą do osiągania przez nich własnej tożsamości. Paradoksalnie system może mieć istotne dla zmiany życia człowieka założenia, których realizację uniemożliwiamy, tworząc opisy, oceny, programy niemające wiele wspólnego z rzeczywistością.

Może jest właśnie tak, że szukając własnego bezpieczeństwa i chcąc dokładnie realizować założenia systemu nadzorującego i kontrolującego nas, obawiając się, że wychodzenie poza schematy i pokazanie własnej oryginalności myślenia może doprowadzić do scancelowania nas samych, tworzymy papierową wersję człowieka, z którym pracujemy. Nie mamy czasu na pracę z ludźmi, bo skupiamy się na pracy z konstruowanymi przez nas awatarami. Tym samym, zaciemniając prawdę w imię ukazywania efektów naszej pracy nad poszukiwaniem godności i samostanowienia człowieka, niszczymy jego życie, godność, niezależność.

A gdyby sposób pracy z człowiekiem spróbować zrozumieć jak sytuację wspinaczki – mogę korzystać z rozmaitych dróg o różnych stopniach trudności, z techniki sztucznych ułatwień, ze wsparcia partnera, stawiać sobie rozmaite cele, wybierać nowe szlaki lub powtórnie je przemierzać? Niby jest tak, że wspinanie nigdy się nie znudzi, jednak nie do końca odnajdywałem odpowiedź na pytanie: „dlaczego warto się wspinać?”. Nie ułatwiały sytuacji wypowiedzi wybitnych himalaistów, którzy na pytanie: „dlaczego idą w góry” odpowiadali najczęściej: „dlatego, że są”. A gdyby gór nie było? To co?

Być może chodzi o perspektywę myślenia, że mój sposób widzenia świata może być inny, co wcale nie oznacza, iż staję się inny, w rozumieniu – nieakceptowany.

Wtedy może przyjść zrozumienie, że warto się wspinać nie dlatego, iż góry są, tylko dlatego, że ja istnieję i mam problem ze swoim istnieniem. Klasyczny egzystencjalizm, ale pozbawiony pesymizmu i Sartre’owskiego: „piekło to inni”.

149 Przedmioty

Opis

Książka papierowa
oprawa miękka

Specyficzne kody

isbn
978-83-8294-268-2

Wiesław Antosz

prowadzi placówki rehabilitacyjne dla osób z niepełnosprawnościami w Gorzowie Wielkopolskim. W praktyce badawczej, czerpiąc z filozofii Michela Foucaulta, zajmuje się tematyką ograniczeń podmio­to­wości oraz zagadnieniem wykluczenia z możliwości tworzenia prawdy o sobie i własnej tożsamości. 

Książka może zainteresować głównie terapeutów, instruktorów terapii, pedagogów, specjalistów i bliskich towarzyszących na co dzień osobom z niepełnosprawnością intelektualną i psychiczną, a także pracujących z nimi. Publikacja zwraca uwagę na bariery w samostanowieniu i prowadzeniu niezależnego życia tych osób, tworzone przez otoczenie posługujące się hasłami o godności, włączaniu, inkluzji – często w oderwaniu od prawdziwej praktyki. W zamieszczonych w książce esejach i opisach autor stara się pokazać, jak daleka pozostaje owa praktyka od ogłaszanych i przedstawianych prawd o życiu ludzi, których chce się raczej dopasować do tabelek systemu, rezygnując z wprowadzenia ich na drogę wiodącą do indywidualnego kształtowania samych siebie. 

Życie w zgodzie z własną prawdą jest twórczym dziełem człowieka –naśladującego innych, ale także sprzeciwiającego się ich oczekiwaniom. Autor próbuje pokazać ludzi zmagających się i wybierających, przegrywających i cierpiących, mających nadzieję i godzących się z jej ograniczonością. Nie chodzi o ukazywanie wzorca do naśladowania, ale o okazję do refleksji, także dla tych, którzy obawiają się pozostawić człowiekowi prawo do życia po swojemu, boją się, by nawet na chwilę nie był sam, lękają się oceny innych, słów krytyki, zarzutów o zbyt małe starania dostosowujące świat do potrzeb ludzi niepełnosprawnych.

Może warto grać swoją rolę w filmie czy teatrze życia nie dlatego, że zbudowano mi piękną scenę, ale dlatego, że ja jestem…

Oficyna Wydawnicza "Impuls"

Autor

Antosz Wiesław

ISBN druk

978-83-8294-268-2

ISBN e-book

Objętość

112 stron

Wydanie

I, 2023

Format

B5 (160x235)

Oprawamiękka, klejona, folia matowa

Wstęp       

Systemowe bezdroża samostanowienia    

A gdyby ktoś chciał mnie poznać?     

Gdzieś w świecie, czyli dostosuj się do mnie, świecie nasz     

Gdzieś w Polsce       

Żyję, więc jestem?     

W otaczającym nas tłumie       

Doświadczanie siebie       

Pustynia jest potrzebna po to, by lepiej być z innymi   

Dorosłość w cieniu gniazda

WSTĘP

Życie w tłumie jest gorsze niż więzienie. Nic stamtąd nie widać.
Niczego się pan nie dowie ani nie nauczy.
Olga Tokarczuk


Gdyby nawet zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że Olga Tokarczuk w swojej twórczości pokazuje własne krytyczne poglądy na temat egalitarności, popkultury, kultury masowej; gdyby przyjąć, że obrazem takiej postawy jest ukazana w Empuzjonie nalewka Schwärmerei, przenosząca w świat nierealny, zachęcająca do marzeń, rozmów, ale równocześnie odbierająca pewność samodzielnego myślenia, a utożsamiana przez niektórych z otaczającym nas światem Internetu, mediów społecznościowych, celebrytów, powszechnych przekazów o tym, jak należy widzieć rzeczywistość; gdyby przyjąć, że Noblistka odrywa się od świata ludzi, którym jest trudniej, bo nie mogli korzystać z kapitału kulturowego, i dla których właśnie kultura powszechna jest szansą na uczestnictwo społeczne − to pewnie trudno byłoby nie zgodzić się z poglądem, iż w tym krytycznym, a raczej krytykującym wołaniu o uwzględnianie różnorodności poprzez zapewnienie dostępu do wszystkiego dla wszystkich jest przecież wykluczenie z prawa do indywidualności, oryginalności i właśnie różnorodności.

Napisałem do Olgi Tokarczuk w trochę podobnym tonie, odnosząc się do naszej pracy z osobami niepełnosprawnymi, którym niemal wszyscy chcą nieba przychylić, zabiegając o poprawność językową w deklaracjach powszechnej troski o ich niezależne życie. Po pewnym czasie dostałem mail od Jany Karpienko, asystentki pisarki, a potem pomyślałem, że otaczając szczególną troską osoby, z którymi pracujemy, możemy stawać się tłumem uniemożliwiającym bycie sobą tym, o których samostanowienie wołamy.

W trakcie kolejnego Festiwalu Góry Literatury, w 2023 roku, dyskutowano o cancelowaniu − zjawisku, które zdaniem Michała Bilewicza, zajmującego się badaniami nad uprzedzeniami, można określić jako rodzaj ostracyzmu stosowanego przez działaczy społecznych do osiągania zmiany społecznej przez wykluczanie poglądów, które ci działacze uważają za szkodliwe.

Kultura unieważniania (cancel culture) odrzuca prawo do bycia innym w imię obowiązywania zasad, które należy przyjmować. Dzieło twórcy przestaje być twórczością, gdy autor głosi poglądy czy podejmuje działania niezgodne z aktualnie obowiązującą doktryną poprawności politycznej. Człowiek rasy białej z dredami może być wykluczony, gdy grupa strzegąca doktryny uzna, że zabiera on w ten sposób tożsamość innym, a na dodatek nie poczuwa się do winy za krzywdy niegdyś tym innym uczynione. Realizowana praktyka może wykluczać – w trosce o wspólnotę, indywidualność i różnorodność – te wartości poprzez brak dbałości o samą praktykę i koncentrację na przestrzeganiu reguł.

Ponieważ nie wszyscy muszą rozumieć tego typu sposób myślenia, przytaczam refleksję abpa Adriana Galbasa, nowego metropolity katowickiego, który 17 czerwca 2023 roku w swoim pierwszym kazaniu powiedział:

Przyznam się wam szczerze, że nie jestem zagorzałym fanem doraźnych programów duszpasterskich. One często ogłupiają, zwalniają z osobistego wysiłku, z kreatywności, zwłaszcza gdy traktujemy je jak instrukcje. Utwierdzają nas również w złudnym myśleniu, że – opracowując program – odwaliliśmy kawał dobrej roboty i możemy odpocząć. A Chrystus nie powiedział przecież: „idźcie i piszcie programy”. Powiedział: „idźcie i głoście”.

Może więc w pędzie do tworzenia podpowiadanych przez świat publikacji, mediów, dokumentów i rozporządzeń, a także uniwersalnych haseł o godności, samostanowieniu, włączaniu osób niepełnosprawnych – warto spojrzeć na prawdziwą praktykę i zobaczyć, jak daleka bywa ona od ogłaszanych i spisywanych prawd o życiu ludzi, których chcemy raczej dopasować do tabelek systemu, rezygnując z wejścia na drogę prowadzącą do osiągania przez nich własnej tożsamości. Paradoksalnie system może mieć istotne dla zmiany życia człowieka założenia, których realizację uniemożliwiamy, tworząc opisy, oceny, programy niemające wiele wspólnego z rzeczywistością.

Może jest właśnie tak, że szukając własnego bezpieczeństwa i chcąc dokładnie realizować założenia systemu nadzorującego i kontrolującego nas, obawiając się, że wychodzenie poza schematy i pokazanie własnej oryginalności myślenia może doprowadzić do scancelowania nas samych, tworzymy papierową wersję człowieka, z którym pracujemy. Nie mamy czasu na pracę z ludźmi, bo skupiamy się na pracy z konstruowanymi przez nas awatarami. Tym samym, zaciemniając prawdę w imię ukazywania efektów naszej pracy nad poszukiwaniem godności i samostanowienia człowieka, niszczymy jego życie, godność, niezależność.

A gdyby sposób pracy z człowiekiem spróbować zrozumieć jak sytuację wspinaczki – mogę korzystać z rozmaitych dróg o różnych stopniach trudności, z techniki sztucznych ułatwień, ze wsparcia partnera, stawiać sobie rozmaite cele, wybierać nowe szlaki lub powtórnie je przemierzać? Niby jest tak, że wspinanie nigdy się nie znudzi, jednak nie do końca odnajdywałem odpowiedź na pytanie: „dlaczego warto się wspinać?”. Nie ułatwiały sytuacji wypowiedzi wybitnych himalaistów, którzy na pytanie: „dlaczego idą w góry” odpowiadali najczęściej: „dlatego, że są”. A gdyby gór nie było? To co?

Być może chodzi o perspektywę myślenia, że mój sposób widzenia świata może być inny, co wcale nie oznacza, iż staję się inny, w rozumieniu – nieakceptowany.

Wtedy może przyjść zrozumienie, że warto się wspinać nie dlatego, iż góry są, tylko dlatego, że ja istnieję i mam problem ze swoim istnieniem. Klasyczny egzystencjalizm, ale pozbawiony pesymizmu i Sartre’owskiego: „piekło to inni”.

Zobacz także

Polecane tytuły ( 8 inne tytuły w tej samej kategorii )

Nowa rejestracja konta

Posiadasz już konto?
Zaloguj się zamiast tego Lub Zresetuj hasło