GAWĘDY INSTRUKTORSKIE
Autor:
Alojzy Pawełek
ISBN: 978-83-7850-749-9
19,05 zł
Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni 20,00 zł
Seria wydawnicza „Przywrócić Pamięć” ma przybliżyć współczesnemu społeczeństwu publikacje założycieli ruchu skautowego, twórców rozwoju idei i metodyki harcerskiej z lat 1911–1939.
Reprinty: reprint wydania, [1920]. "Ideowość dzisiejszej młodzieży akademickiej a Starsze Harcerstwo".
Seria wydawnicza „Przywrócić Pamięć” ma przybliżyć współczesnemu społeczeństwu publikacje założycieli ruchu skautowego, twórców rozwoju idei i metodyki harcerskiej z lat 1911–1939.
Reprinty: reprint wydania, [1920]. "Ideowość dzisiejszej młodzieży akademickiej a Starsze Harcerstwo".
PRZEDMOWA.
Weszło w zwyczaj, że każdy autor uniewinnia się po napisaniu książki przed publicznością i szuka okoliczności łagodzących swą winę. Tak też uczynię.
Pisząc „Gawędy Instruktorskie“ miałem na celu ten pożytek, jaki przynieść powinny czytającym je. Zawierają one szereg referatów, przygotowujących daną sprawę do rozstrzygnięcia osobistego instruktora, wielką ilość definicyi, określeń, wskazań, gdzie szukać należy punktu ciężkości wielu zagadnień.
Są to rzeczy ogromnie potrzebne. Zaorani w pośpiesznym, wytężonym, codziennym trudzie, tak często nie mamy czasu wmyśleć się w to, co czynimy, zgięci przy pracy, nie mamy czasu sprostować grzbietu i spojrzeć z wysoka w szeroką dal dokoła.
A jednak trzeba mieć jakieś podłoże, jakąś wewnętrzną „filozofię“ harcerskiej pracy w swej duszy, aby tworzyć coś żywego, a nie fabrykować rzeczy martwe.
To wgłębienie się w siebie, a zarazem ten rzut oka wszerz i wdal w chwili spoczynku i nabierania sił do nowej pracy, oto co było moim dążeniem. Jednak zrobić tego za kogoś nie można — to trzeba samemu w sobie przemyśleć, — „Gawędy“ są tylko drogą wiodącą ku temu.
Noszą one charakter zasadniczo nieurzędowy i od urzędowości daleki. Przeciwnie nieraz w szczegółach są przejaskrawione i krańcowe i wyglądają, jak rzuty w pewnym kierunku puszczone bez mety w nieskończoność. Mają nawet pozorne sprzeczności zasadnicze, ale to wszystko rzecz czytelnika. Iść za nimi dosłownie w jednej linii nie można, ale nie należy ich tracić z oczu, bo to są przedmioty orjentacyjne w terenie harcerskiej pracy. Jak iść wszak zobaczycie sami, waszą też rzeczą jest stawiać mety i godzić to, co się z sobą kłóci. Ja tylko referuję sprawę. Wy sądzcie i postępujcie odpowiednio.
To jeden pożytek, a drugi to danie definicji i ujęć oszczędzające czasu i trudu ich odkrywania. Mając jakąś definicyę łatwo określić jej trafność i poprawić ją czy uzupełnić, ale tworzyć ją z niczego, to trud niełatwy i ten trud wziąłem właśnie na siebie, aby oszczędzić pracy przygotowawczej ludziom zajętym codzienną robotą.
Trzeci to zbiorek wzorów, pomysłów, tematów nieopracowanych, a wdzięcznych, bo wynikających z życia i mówiących o nim.
Czwarty wreszcie to uderzenie w sedno sprawy, wprowadzenie na porządek dzienny wielu zagadnień, o których się dotąd mówiło tylko w korytarzach i na ulicy, lub we własnym domu, pozostawiając swobodę jeżdżenia na koniku harcerstwa każdemu, kto się spostrzegł że skauci bronić go nie mają odwagi.
Zdaje się, że to już wszystko, a jednak wierzę, że każdy po przeczytaniu „Gawęd“ uczuje się mocniej harcerzem, bardziej jeszcze uwierzy w doniosłość naszej sprawy, słuszność naszych zasad, siłę wychowawczą i świętość naszej pracy społecznej i narodowej.
Pawełek Alojzy
Oficyna Wydawnicza "Impuls"
Reprint wydania | 1920 rok |
Autor | Pawełek Alojzy |
ISBN druk | 978-83-7850-749-9 |
ISBN e-book | |
Objętość | 126 stron |
Wydanie | I, 2016 |
Format | A6 (120x160) |
Oprawa | twarda, szyta |
Przedmowa
Gawędy a życie
Nasze zadania i nasze cele
Werbunek
Zadania młodzieży
Nasi najmłodsi
Typy harcerskie
Dowództwo
Podział pracy, posłuch i karność
Zadania instruktora
Wychowanie. Rozwój fizyczny, umysłowy i moralny
Dom. — Szkoła. — Harcerstwo
Patrjotyzm czynu
Przyszłość harcerstwa
Przyszłość harcerstwa.
Tyle razy kuliśmy w zastępach historję Skautingu a nigdyśmy nie pomyśleli co czeka nasze harcerstwo w przyszłości.
Scharakteryzować obecny jego stan trudno i zbyt łatwo zarazem. Zdaje się, że stoimy na miejscu, że wciąż zaznajamiamy się tylko z ideologją, z teorją, z wzorami, a sami nic nie robimy, wciąż jeszcze czerpiemy siły żywe ze społeczeństwa, nie mogąc wcale stanąć o własnych, wciąż rok rocznie organizujemy na nowo drużyny i zaczynamy na nowo to samo.
W gorączkowej pogoni niejednemu się zdaje, żeśmy nie wypracowali jeszcze nic; — ale to tylko powierzchowne zdanie wiecznie przyszłością tylko żyć chcącej młodzieży.
Obejrzyjmy się za siebie i pomyślmy. Kilka lat temu nikt u nas o harcerstwie nie wiedział, nietylko przeciętny obywatel, ale wszędobylski dziennikarz robił wielkie oczy i po raz pierwszy słuchał o ruchu, który liczy 20ty rok istnienia w Anglji, a przynajmniej siódmy u nas. Dziś każdy ma znajomego skauta i zna ze słyszenia jeden z podręczników harcerskich. Jeżeli się zastanowimy nad tem, to znajdziemy, że niejest to mało. Rozchodzimy się codzień to szerzej w masy i przygotowujemy grunt.
To zewnętrznie. A wewnętrznie niespostrzeżenie dla samych siebie tworzymy bystry stanowczy prąd narodowy, żywe dążenie w określonym kierunku naprzód; — dążenie silniejsze niż zewnętrzne przeszkody.
Gdy rozpętała się światowa walka, wśród piekielnej wrzawy i chaosu poszły na bój przeróżne hasła i wielobarwne sztandary. Kto wśród rozpasania barw dojrzał nasze małe chorągiewki zastępów, kto wśród orgji okrzyków usłyszał nasze niemilknące wołanie: „Czuwaj!“.
Byli tacy i było ich mnóstwo. Pierwsi harcerze sami stanęli na zew. Wojna nielitościwie rozegnała, rozpędziła, rozbiła nasze drużyny. Część młodzieży conajlepszej poszła na ofiarę Molochowi, drugą przykuto do pracy wytężonej, trzecia została bez wodzy i kierunku w domu, czwarta rozsypała się na wygnaniu aż hen po Ural. Ale z rozbitych czy rozwiązanych drużyn wynieśliśmy wszyscy gorące umiłowanie harcerskiej sprawy i przekonanie żołnierskie, że mimo wszystko z obowiązku i służby czynnej zwolnieni nie jesteśmy, że cokolwiek by było obowiązkiem naszym wracać do szeregu i nadal czynić swoją powinność.
I nie mogło być inaczej, bo o ile na harcerstwo patrzymy jako na ruch młodzieży w kierunku wychowania nowych pokoleń do tembardziej wytężonej pracy — to ruch ten nie mógł być wstrzymanym, jak nie mogło być wstrzymanym samo życie młodzieży.
W niedoli i rozproszeniu zajaśniała stara cnota harcerska, jeden drugiemu nieśliśmy hasło wytrwania, nawiązując stare i zawierając nowe więzy współpracy. I okazało się, że nie zmoże nas nic, albowiem w nas jest taka siła, która nie maleje od niepowodzeń, ale rośnie; taka wiara niepożyta, która od prześladowań nie ginie, ale krzepnie; — i takie ukochanie harcerskiego rzemiosła, którego nie wytrawi nic.
W najcięższe chwile zwątpień jakie każdy z nas mieć musiał, traciliśmy ufność do wielu spraw, ale nikt z nas nie stracił przeświadczenia, że nawet przy najgorszem dziś i wobec najczarniejszego jutra pozostał nam obowiązek pracy. W nim szukaliśmy ulgi i wyjścia i nie zawiedliśmy się, bowiem cokolwiek by było, każdy czyn, każdy centymetr sześcienny pracy nie ginie, ale ma swe miejsce i znajdzie się w przyszłości. Niewola uczyła nas jak wolność cenić, upokorzenie uczyło nas dumy, krzywda — sprawiedliwości, ból — ukochania, a trud śmiertelny wykuwa nam bary olbrzymów.
Spokojnie patrzymy w przyszłość — cokolwiek było i będzie, codzień bliżej jesteśmy swych celów, a wytrwania starczy nam do końca.
Ale nie zaślepiajmy się. Chciejmy widzieć rzeczy takiemi, jakiemi one są, a ujrzymy braki i niedociągnięcia liczne.
Pierwszym jest to, że dotychczas robimy tylko swój program minimalny, to jest trzymamy się szkoły średniej jako jej uzupełnienie, a nie możemy iść szeroko w lud, tworząc prąd narodowy i docierając tam, gdzie nas najbardziej trzeba. Próby w tym kierunku dawały dobre rezultaty zawsze, a że kończyły się niczem, to dlatego, że pracę tę przerywano z góry, to jest zarzucał ją instruktor z tych czy innych powodów. A jednak tam nasze pole pracy i świadomości tej nie tracimy nigdy.
Drugie — społeczeństwo nas w życiu codziennym jeszcze nie rozumie. Mamy wielkie entuzjastyczne uznanie od święta, ale zato obojętność, rozczarowanie i przeszkody techniczne w dni powszednie. Chcą w nas widzieć ideały, a nie znajdując tego, mają nas odrazu za blagierów.
Trzecie — jesteśmy próżniakami, nie możemy sobie sami zarobić na utrzymanie drużyn, nie mamy warsztatów, pracowni, narzędzi, izb i nie mamy pieniędzy.
Czwarte — nie mamy sił organizacyjnych na wydawanie czasopisma i książek, na tworzenie sztabów i zarządów.
Wszystko to się sprowadza do jednego — praca nasza jest młodą. Z trudem dajemy sobie radę, mamy wiele do zrobienia odrazu, a sił tak mało, że nie wystarcza. Myli się jednak ten, kto myśli, że bezwarunkowo musimy mieć pomoc od społeczeństwa. Pomocy tej nie otrzymamy dopóki nie dowiedziemy, że potrafimy ją użyć, zrealizować i zwrócić. Pomoc społeczna dla harcerstw w dzisiejszej chwili to filantropia, a na niej budować można przytułki dla starców, a nie drużyny młodych harcerzy.
Nie myślę tu tylko o pomocy pieniężnej, bo tak samo w życiu organizacyjnym, agitacyjnym, informacyjnym jeśli ktoś coś dla nas robi to traktuje swą pracę jako filantropję, jako pewne poświęcenie własnego czasu i fatygi dla „kogoś“ i tem się wyłącza z organizacji harcerskiej, w której każdy skromnie spełnia swój obowiązek dla siebie. Trudno jednak wymagać od postronnych, aby było inaczej — jeśli chcemy aby było lepiej, sami zróbmy coś aby tak się stało. Wyćwiczmy własnych instruktorów, wychowajmy w ramach swych organizacji ludzi do pracy i pomocy. Zrozumiejmy że nie odrazu Kraków zbudowano i na dziś zwróćmy cały wzrok na pierwszą część naszej pracy — na drużyny. Póki w drużynach nie będzie życia silnego wychowującego i ześrodkowującego uwagę harcerzy i instruktorów, póty zawcześnie rozpraszać się w innych kierunkach. Tymczasem drużynowy, u którego niema porządnych zbiórek, ćwiczeń i wycieczek chwyta się jednocześnie za czytelnię i pracownie i wydobywa z siebie wszelkie siły, aby stworzyć patronat przedstawiający coś więcej niż nazwę. Cóż dziwnego, że po kilku latach służby rzuca ją nazawsze, mając dość tej szalonej pracy łapania srok za ogony.
Zewrzyjmy nasze drużyny. Pamiętajmy, że one są osią i treścią naszej sprawy, że to są nasze kuźnice, że ich praca przedewszystkiem. Bo drużyna może istnieć bez czytelni, bez pracowni, bez patronatu, ale czytelnia, pracownia i patronat harcerski nie może istnieć bez drużyny.
Pracujmy tylko wytrwale, nie tracąc przez chwilę wiary w przyszłość wprost świetną.
Chwila obecna jest dla nas ogromnie sprzyjająca i niewątpliwie harcerstwo ma przed sobą drogę jaknajlepszą.
Zwolennicy powszechnego pokoju i zwolennicy armji schodzą się na jednym i tym samym punkcie — przygotowania wszystkich do zadań bojowych obrony kraju, do wszczepienia w naród każdy żołnierskich pierwiastków rycerstwa i tężyzny, do wpojenia wszystkiego co w wojsku jest pierwiastkiem wychowawczym i buduje charakter dzielny, energiczny, męski.
Zwłaszcza nam Polakom wojna wykazała dokładnie, jak dalece potrzebnem jest właśnie owo „zmilitaryzowanie społeczeństwa“, to jest wpojenie w cały naród zasad i umiłowania haseł żołnierskich. Jeśli nie mogliśmy stworzyć armji narodowej w tej wojnie, to w dużym stopniu i dlatego właśnie.
Harcerstwo nie jest wojskiem, nie łączy się z nim nawet, oddziela się bardzo wyraźnie i kategorycznie od wszelkich organizacji o typie wojskowym i zupełnie słusznie, bowiem będąc organizacją wspólnie z domem i szkołą dążącą do wychowania młodzieży, odpowiadając całkowicie przed społeczeństwem za nią, nie może zgodzić się, ani nawet patrzeć obojętnie na poddawanie młodzieży harcerskiej wpływom organizacyjnym, nieodpowiedzialnym przed władzami harcerskiemi, przed domem, przed szkołą, a więc wpływ ten musi zwalczyć czy usunąć zasadniczo, na swoim gruncie, tembardziej, że członka organizacji harcerskiej w całej rozciągłości musi obowiązywać przyrzeczenie harcerskie i żadne inne zobowiązania karności i posłuszeństwo harcerskie osłabiające. Inaczej być nie może — My wychowujemy, my odpowiadamy — więc też musimy zastrzedz sobie wpływ całkowicie.
Ale to inna sprawa; inna zaś to, że świadomie i celowo dla wychowawczych czynników i z narodowych i społecznych pobudek wychowujemy w chłopcu ducha rycerskiego czy żołnierskiego, przygotowując go w ten sposób nie dla jakiegoś doraźnego użycia, ale w celu zaopatrzenia go na życiowe trudy w dzielność, energję, hart i męstwo.
Powszechne rozbrojenie nazwałbym raczej powszechnym uzbrojeniem, bo tylko w ten sposób jak ono możliwem, ale z drugiej strony jest jasnem, że armja zbójecka i wyniszczająca jest nie do pomyślenia i nie do utrzymania na stałe.
Żaden rząd nie uchwali na nią kredytów tak wielkich; — Reforma armji w kierunku milicji narodowej jest konieczną.
Czy to na wzór Ameryki, czy na inny (jest u nas bardzo ciekawy zasadniczo pomysł opracowany w książce „Jak będzie wyglądać przyszła armja polska“ — kapitana Wężyka) armja musi zejść z drogi pochłaniania sił żywych organizmu państwa dla jednostronnego wyćwiczenia faktycznego. Ale jakkolwiek będzie wyglądał żołnierz przyszłość faktem jest, że uznanie i cześć dla niego nie zmaleje, ale wzrośnie. Powstanie to co za naszych czasów ze zgrozą obwoływano jako „militaryzacja społeczeństwa“.
Skoro taki prąd zrywa się do lotu w dziejach ludzkości, skoro wyraźnie widzimy, że świat się nie zrzekł kultu dla bohaterstwa, spokojni możemy być o to, że harcerstwo jest przejawem i ujęciem ducha czasu, zarówno jak ducha młodości i ducha narodu polskiego.
To ostatnie jest ogromnie ważne i rzuca się w oczy, zwłaszcza w porównaniu z sąsiadami naszymi, którzy harcerstwa nie mają i kto wie czy mieć będą. Tam gdzie duch narodowy nie istniał lub nie powstał jeszcze, tam harcerstwo będzie parodją bez podstaw tak długo, póki nie stworzy w sobie czegoś, coby chwytało za młode serce, jak hasło zapału i umiłowania świętego dla wielkiej sprawy.
Takim uczuciem jest u nas patrjotyzm i on decyduje o żywotności i o celowości harcerskiej pracy. Hasło: „Święta Miłości Kochanej Ojczyzny“ — jest naszą ostoją i wiarą.
I niezmęczeni ani trochę przez lata zawieruchy, nieosłabieni liczebnie przez zabrane nam najlepsze jednostki, niezgnębieni wewnętrznie przez zewnętrzne warunki czynimy swoje: „idziemy by żyć!“.
Pierwszym naszym zadaniem doby powojennej jest stworzenie jednolitej ogólnej organizacji, opracowania, a właściwie określenia i nadania mocy obowiązującej przygotowanym już tu i owdzie przepisom, stworzenie silnego organu wydawczego i urzędowego.
To od góry. Od dołu zaś trzeba się wziąć do drużyn, postawić w nich jaknajlepiej technikę pracy, nie zaczynać wiele, ale wszystko co poczynamy stawiać odrazu na podstawach trwałych. Popierwsze trzeba mieć dobre zbiórki i wycieczki i egzaminy, dalej bibljoteki, kasy, księgi i pisemka, wreszcie warsztaty i sprawności. W tem wszystkiem leży rękojmia, że harcerstwo pójdzie własną drogą, a nie za cudzym przewodem i osiągnie cele, które sobie postawiło.
Praca w drużynie to największe i najpilniejsze nasze zadanie.
KONIEC.
Alojzy Pawełek, to nazwisko znane każdemu, kto interesuje się początkami harcerstwa polskiego. Znakomity instruktor, autor wielu artykułów i podręczników dotyczących skautingu i harcerstwa. Dzięki Oficynie Wydawniczej „Impuls” można zapoznać się przynajmniej z częścią z nich. Jedną ze wznowionych pozycji są „Gawędy Instruktorskie” wydane po raz pierwszy w 1919 r. Książka stworzona została dla potrzeb osób kierujących pracami drużyn harcerskich, które nie zawsze posiadały należyte przeszkolenie czy doświadczenie. Okres wojny niestety nie sprzyjał szkoleniu kadr, przygotowywaniu do pełnienia funkcji kierowniczych, a organizacja, której ambicje w kwestii wychowania nowego pokolenia Polaków nie były małe, potrzebowała materiału dla kandydatów do objęcia stanowisk instruktorskich.
Swoje przemyślenia autor oparł na obserwacjach poczynionych przez kilka lat działalności w harcerstwie. Nie są to opinie wyniesione z analizy stanu rzeczy w jednym środowisku. Alojzy Pawełek rozpoczynał swą przygodę z mundurem w Warszawie, losy wojenne rzuciły go do Kijowa, Riazania i Bobrujska. Wszędzie tam miał okazję przyglądać się pracy innych instruktorów i weryfikować swoje własne doświadczenia.
Niestety, stan środowiska instruktorskiego u progu odzyskanej państwowości nie wyglądał, w oczach tego zasłużonego harcmistrza, najlepiej. Oprócz osób, które z pasją i pomysłami podchodziły do pracy z harcerzami zdarzało mu się spotykać i takie, które rokrocznie powielały pomysły i nie wychodziły poza utarty schemat. Również do nich skierowana była recenzowana praca.
Autor analizuje przyczyny zróżnicowanych osiągnięć w poszczególnych drużynach i dochodzi do wniosku, że z reguły sukces odnoszony jest tam, gdzie na czele stoi osoba mająca wizję i cel oraz nie bojąca się pracy. Z tą ostatnią wiąże się dla A. Pawełka sprawa tak istotna jak przywództwo. Niezależnie od tego czy w drużynie obowiązuje styl demokratyczny (zwany w książce parlamentarnym) czy wojskowy (oparty na hierarchii) sukces zależy od jednej osoby stojącej na czele drużyny. Bez odpowiednich umiejętności i dzielności osobistej nie uda się, według autora, prowadzić właściwej pracy z młodzieżą.
Kolejne cechy charakteryzujące dobrego instruktora, to umiejętność organizacji pracy oraz wyrobienie w podwładnych karności i posłuchu. Oczywiście te dwie ostatnie cechy nie mogą wynikać tylko i wyłącznie z zajmowanego przez instruktora stanowiska. Każdy rozkaz musi być zrozumiały dla harcerza i jego wykonanie wynikać musi z przeświadczenia o celowości podporzadkowania się poleceniu. Nie omija autor kwestii stosowania kar, ale zaleca, aby były one dokładnie przemyślane i przede wszystkim zróżnicowane.
Od początków skautingu na ziemiach polskich, choć nie tylko na nich, wskazywano na wzajemne relacje w wychowaniu młodego człowieka, zachodzące pomiędzy domem rodzinnym, szkołą i harcerstwem. Autor jako nauczyciel miał okazje obserwować niejako „od środka” życie szkolne i wyrobić sobie pogląd na wzajemne powiązania pomiędzy wychowawcami szkolnymi i instruktorami harcerskimi. Ich współpraca może przynieść niezwykle pozytywne efekty.
Na koniec autor odnosi się do sprawy patriotyzmu. Stawia za przykład Czechów, którzy zawsze popierają się wzajemnie przeciw innym nacjom, nie próbując na siłę antagonizować się między sobą. Dla Alojzego Pawełka patriotyzm, to nie tylko walka zbrojna, ale przede wszystkim wytężona praca na rzecz Ojczyzny. Odnaleźć tu można zbieżność ze słowami Józefa Piłsudskiego, który po zakończeniu zmagań o granice twierdził, że „idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy, jak przedtem był wyścig żelaza, jak przedtem był wyścig krwi”.
Książka jest skierowana głownie dla instruktorów i tych, którzy z racji pełnionych funkcji przewodzą innym, nie tylko w organizacjach harcerskich. Odnaleźć tu można uniwersalne zasady dotyczące przywództwa, postępowania z podwładnymi i kierowania zespołem. O tym czy zostaną one wykorzystane przez P.T. Czytelników zależy od nich samych. Dzięki Oficynie „Impuls” mają oni szansę na zapoznanie się z wartościowym tekstem i wykorzystanie go w swojej bieżącej działalności.
Dariusz Nowiński
http://www.jpilsudski.org/recenzje-ksiazek-historycznych/item
Ocena recenzenta
Temat i treść - 8/10
Język, styl, kompozycja tekstu – 8/10
Forma wydawnicza - 9/10
Zobacz także
Powiązane produkty
- Brak powiązanych produktów